wtorek, 7 stycznia 2014

Part 1.


This is what we imagine is not always like we want ....

-Lot do Londynu odbędzie się za 30 minut. Prosimy pasażerów o kierowanie się wyjścia nr 3.- odezwał się głos w głośnikach na lotnisku.To był dla mnie ważny dzień. Już za 2 godziny spełnią się moje marzenia. Podekscytowana weszłam do samolotu i zajęłam swoje miejsce. Włożyłam słuchawki do uszu i zamknęłam oczy już wyobrażając sobie te dni, które spędzę świetnie się bawiąc.


* 5 godzin potem*

-Błąkam się po tych ulicach już nie wiem ile czasu.- powiedziałam sama do siebie. Zmęczona usiadłam na schodach jakiejś kamienicy. Zamknęłam na chwilę oczy, by obmyślec co dalej zrobić. Jestem sama w wielkim mieście. Nie mam gdzie się zatrzymać na noc i nie wiem gdzie pójść.
-Wszystko w porządku ?
-Tak tylko po prostu się zgubiłam. -westchnęłam.
-Pomogę ci tylko powiedz gdzie chcesz dojść.
-Wiesz może gdzie tu jest jakiś hotel ?
-Idź prosto, a potem skręć w prawo. Dalej już dasz radę.-posłała mi uśmiech, a ja go odwzajemniłam.
-Dziękuję.
-Nie ma za co. A tak w ogóle to jestem Valerie. –podała mi rękę.
-Diana.
-No dobrze bobrze no to do zobaczenia.
Wstałam i ruszyłam przed siebie.Po drodze o mało co nie przewróciłam się, bo jakaś dziewczyna nie patrzyła na nikogo tylko pchała się na wszystkich. 
-Ej uważaj jak chodzisz !-krzyknęłam w jej stronę.
-Przepraszam. Nie zauważyłam cię.
-Tak jak innych ludzi. -odpowiedziałam wywracając oczami.
-Wiesz może gdzie jest tu jakiś fajny klub robię imprezę.
-Nie pierwszy raz tu jestem i nie wiem gdzie mam się zatrzymać na noc.
-O jestem Kristen Beaver (bóbr).- na mojej twarzy pojawiło się zdziwienie. Jeszcze tak dziwacznego nazwiska to ja nie słyszałam. - Może chcesz wpaść na moja imprezę. W ramach przeprosin ?
 -No może.
-Masz tu mój numer.- wzięłam do ręki kartkę, a raczej wizytówkę "Kristen Beaver błyskawiczne cięcie drewna". Ciekawe.- To do zobaczenia ?
-Cześć. -padała mi rękę.
-Miło cie było poznać ? 
-Diana. To Cześć. 
Odwróciłam się i poszłam w swoją stronę.  
Zrobiłam jak mi powiedziała Valerie. Był tylko jeden problem nie miałam kasy. Wszystkie oszczędności wydałam na bilet żeby tu przyjechać. Jednak nie wszystko idzie tak jak sobie wyobrażałam. Zrezygnowana wróciłam na moje wcześniejsze miejsce spoczynku. Idąc wróciłam myślami do spotkania się z ta dziewczyną. Wiedziałam , że ma dobre serce, albo raczej miałam takie poczucie. Chciałabym ja lepiej poznać. Zanim zdążyłam tam dojść nagle z nieba zaczęły sypać się krople deszczu. Pobiegłam szybko pod jakaś budkę by przeczekać aż deszcz minie. Jednak wszystko wskazywało na to, że sobie długo poczekam.
-I jak znalazłaś ten hotel ?-odezwał się jakiś głos za mojego ramienia. Odwróciłam się i moje oczy ujrzały wysoką brunetkę o ślicznych oczach. 
-O hej Valerie. -posłałam jej uśmiech. -Kasy nie mam.
-O jak chcesz to możesz u mnie przenocować.
-Nie, nie będę się narzucać.
-Ale przestań. Idziesz i już !
Jej dom był dość duży i nowoczesny.Zaprowadziła mnie na górę gdzie znajdował się pokój, w którym miałam spać. Myślę, że nawet w hotelu nie było by lepiej. Już robiło się ciemno, a ja byłam okropnie zmęczona. Podeszłam do mojej walizki i wzięłam z niej koszulkę i majtki. Po niecałych dziesięciu minutach leżałam już w łóżku. Nagle w mojej głowie zrodziły się pytania. Czemu nie znana mi osoba mi pomaga ? Ile dni mi zostało ?  Co będzie dalej jak się obudzę ? Czy w ogóle się obudzę ? Zamartwiał mnie to, ale mimo wszystko powieki same mi się zamknęły... 

-----------------------------------------------------------------------------


Otworzyłam oczy. Obraz był lekko zamazany przez co nie wiedziałam gdzie jestem. Wstałam z łóżka i szłam po omacku. Strasznie chciało mi się pic. Było ciemno i co chwila potykałam się o własne nogi. Wtedy poczułam ból w klatce piersiowej. Upadłam na ziemie. Nie mogłam sie ruszyć. Ból był tak wielki że nie mogłam oddychać, ani wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Wciąż narastał, a obraz rozmazywał się coraz bardziej...


2 komentarze: